Bardzo dawno mnie tu nie było . Co się u mnie działo ? Jak się czuje ? Jak wrak człowieka . Mam w sobie tyle bólu ,że chyba najlepszemu psychologowi ciężko by to było ogarnąć . Po ostatnim poście zaczęłam jeść prawie normalnie ale nie tknęłam mięsa ,bo jestem wegetarianką i raczej starałam się unikać tłuszczu i cukru . Tylko ,że to nie sprawiło ,że poczułam się lepiej . Siły mi wróciły powoli ale psychicznie czuje się jak nic nie warta głupia i gruba świnia . Płacze ,zdarza mi się nie spać trzy dni pad rząd ,a później mdleje i ludzie zastanawiają się o co chodzi . Straciłam też przyjaciółkę która była dla mnie ważniejsza niż ktokolwiek na świecie . Często się tnę i zdarza mi się brać narkotyki ,a właściwie robię to średnio raz na trzy dni . Wszyscy mi mówią ,że jestem ładna i szczupła ,a ja mam ochotę zrobić im krzywdę za te kłamstwa i fałszywość . Nie chce mi się żyć . Czuje się jakby nic miało nie być dobrze . Będzie tylko gorzej . Zamierzam wrócić do diety . Nie wiem kiedy . Na pewno w najbliższym czasie . Chce się czuć chociaż odrobinę lepiej . Może zagłodzę się na śmierć ? Jestem bezwartościowa . Nawet ona mnie zostawiła . Przez ostatni czas czułam się jakbym nic dla niej nie znaczyła . Może tylko dla mnie ona była kimś ważnym ? Ludzie wcześniej czy później spierdolą i tyle się ich widziało . Nawet nie mam siły płakać . Czuje jak robię się obojętna na wszystko . Większość mojej klasy nie lubię . To są prawie same dziewczyny ,mam tylko jednego chłopaka na moim profilu . Większość jest fałszywa i zachowują się jakby wyszły z podstawówki . Niektóre zdarzyły mnie ocenić nawet ze mną nie rozmawiając . Zajebiście . Nie żeby mi zależało ale to trochę boli kiedy patrzą na ciebie jak na gòwno . No ale czego ja oczekiwałam ? To liceum . W czwartek mam wizytę u psychiatry ,da mi jakieś leki na bezsenność i uspokojenie . Nie wiem czy mówiłam ale często mam ataki paniki i zaczynam się dusić . Odezwę się kiedy zacznę dietę albo wcześniej jeśli będę miała potrzebę .
PS . Przyjaźni nie ma .
wtorek, 22 listopada 2016
czwartek, 15 września 2016
próbuje walczyć
Nie mam ochoty dziś pisać ale czuje taką potrzebę . Nie jem dużo ,od 50 do 250 kalorii dziennie . Nie potrzebuje więcej ,nawet nie chce . Dużo ćwiczę ,na wf-ie biegamy całą godzinę ,a w domu skacze na trampolinie fitness . Czuje się coraz słabsza ,ale to dobrze ,przynajmniej wiem ,że są efekty . Nawet lubię ten stan . Patrzę w lustro i mam wrażenie ,że jestem szkaradna chociaż podobam się wielu chłopakom . Co oni we mnie widzą ? Fuj . Ze szkoły wracam bardzo późno ,bo około 15/16/17 . Nie mam na nic czasu . Dużo nauki . Ćwiczyłam o 22 wczoraj . Poszłam spać dopiero o 3 i trzy godziny później byłam na nogach . Pije kawę za kawą ,oczywiście czarną bez mleka i bez cukru . Mam nadzieje ,że przynajmniej u was okej .
sobota, 10 września 2016
Przepraszam
Nie było mnie tu dość długi czas . Przepraszam ,pewnie zawiodłam nie tylko was ale też siebie . Miałam "chwile" słabości . Nie martwcie się ,nie przytyłam . Jestem tu z wami i raczej będę jeszcze przez bardzo długi czas . Chce żebyście wiedziały ,że nawet jeśli mnie tu nie ma, to na pewno wrócę ,potrzebuje się tylko ogarnąć . Nie zaglądałam ani tu ani na wasze blogi ,za co bardzo przepraszam . Nie chciałam się dobijać ,już i tak wystarczająco źle ze mną było . Wczoraj zjadłam niewiele ,owsiankę w kubeczku i pisało ,że ma 260 kcal . To tyle co zjadłam wczoraj . Dopiero dziś czułam się na siłach żeby tu wrócić . Tęskniłam za tym blogiem ,odchudzaniem i wami . Bez tego moje życie jest beznadziejne i bez sensu .
Jestem w liceum i to dość dobrym ,ma wysoki poziom ,nauczyciele są bardzo w porządku i wymagający ale to dobrze ,przynajmniej dobrze przygotują mnie do matury . Chce iść w kierunku psychologii ,czuje ,że to jest to co chciałabym robić ,albo medycyna . Mam jeszcze trzy lata żeby się nad tym zastanowić ,jeszcze przynajmniej z dziesięć razy zdążę zmienić zdanie .
Oglądacie jakieś fajne seriale ? Ja szukam czegoś co pomoże mi oderwać myśli . Podobają mi się bardziej takie fantasy . Oglądałam już :
- Pamiętniki Wampirów ( całe )
- The Originals ( całe )
- The 100 ( średnio mi się podobało ,skończyłam chyba na 2 sezonie )
- Supernalural ( kocham ten serial ,cały )
- True Blood ( cały )
- American Horror Story ( jestem na 5 sezonie )
- Dark Angel ( cały i żałuję ,że nie ma 3 sezonu ,bo jak na rok produkcji to jest genialny )
- Pretty Little Liars ( kilka sezonów i pojedyncze odcinki )
- The Walking Dead ( cały i czekam na 7 sezon ,bo uwielbiam ten serial )
- Teen Wolf ( cały ,uwielbiam Stilesa ♡.♡ )
- Tajemny krąg ( podobał mi się i szkoda ,że skończył się na pierwszym sezonie ,bo jest na prawdę fajny )
- Skazany na śmierć ( serial jeszcze z czasów dzieciństwa :) ,zaczęłam oglądać jeszcze raz ,bo ma być kolejny sezon i Michael żyje ! )
- Hemlock Grove ( mi osobiście się podoba ,jestem na 12 odcinku ale już kocham Romana :p )
Było ich chyba więcej ale tyle tego obejrzałam ,że nie jestem sobie w stanie przypomnieć . Jeśli jakieś znacie ,podobne do tych to podawać :) .
Dziś zjadłam brukselkę na parze ,100 g - 35 kcal .
Później zjem sobie pomidory i to będzie tyle . Wczoraj wstałam i zaczęłam wlewać sobie mleko do miski żeby zjeść płatki ,popatrzyłam na to i zdecydowałam ,że koniec z tym ,nie będę jeść . Z uśmiechem wlałam mleko do kartonu i dzięki temu wyszłam z domu z pustym brzuchem i paczką fajek w plecaku . Pewnie większość z was z was nie pochwala palenia ale ja robię to od kiedy skończyłam 13 lat ( wiem co sobie pomyślicie ) . Zaczynałam od e-papierosów . Nie robię tego nałogowo ,czasami zdarza mi się nie palić przez tydzień . Po tym się ma podobno brzydkie zęby ,a ja dbam o nie aż do przesady i nie widać u mnie żebym paliła i nie śmierdzę jak nałogowi palacze . Kiedyś pewnie skończę palić ,ale teraz robię to żeby nie czuć głodu i kiedy jestem wkurzona albo załamana . Często mam stany lękowe ,nie polecam . Nie chce żeby któraś z was pomyślała o mnie jak o głupiej nastolatce która nie ma co robić ,pali ,kiedyś piła ,ćpa i wymyśla rygorystyczne diety ,bo jej się nudzi . Gdybym miała inne życie to bym tego nie robiła ,bo po cholerę się niszczyć skoro jest się szczęśliwym ? Ostatnio mój tato zostawił mnie z młodszym bratem kiedy mama była jak zwykle w pracy do późna i pojechał pić z kolegami . Mama była okropnie zła i chciała zgłosić go na przymusowe leczenie . Czasami czuje się jakbym to ja była dorosła ,a oni byli dziećmi .
Najgorzej jest kiedy ktoś chce żyć ,bardzo chce żyć ale umiera w środku ,bo wszystko dookoła go niszczy i czuje ,że nie będzie dobrze .
Czyż nie jestem w takiej sytuacji ?
Proszę ,wybaczcie mi moją nieobecność . Ja zawsze do was wrócę ,bo nie mogę tak żyć ,po prostu potrzebuje czasu żeby się ogarnąć .
Jestem w liceum i to dość dobrym ,ma wysoki poziom ,nauczyciele są bardzo w porządku i wymagający ale to dobrze ,przynajmniej dobrze przygotują mnie do matury . Chce iść w kierunku psychologii ,czuje ,że to jest to co chciałabym robić ,albo medycyna . Mam jeszcze trzy lata żeby się nad tym zastanowić ,jeszcze przynajmniej z dziesięć razy zdążę zmienić zdanie .
Oglądacie jakieś fajne seriale ? Ja szukam czegoś co pomoże mi oderwać myśli . Podobają mi się bardziej takie fantasy . Oglądałam już :
- Pamiętniki Wampirów ( całe )
- The Originals ( całe )
- The 100 ( średnio mi się podobało ,skończyłam chyba na 2 sezonie )
- Supernalural ( kocham ten serial ,cały )
- True Blood ( cały )
- American Horror Story ( jestem na 5 sezonie )
- Dark Angel ( cały i żałuję ,że nie ma 3 sezonu ,bo jak na rok produkcji to jest genialny )
- Pretty Little Liars ( kilka sezonów i pojedyncze odcinki )
- The Walking Dead ( cały i czekam na 7 sezon ,bo uwielbiam ten serial )
- Teen Wolf ( cały ,uwielbiam Stilesa ♡.♡ )
- Tajemny krąg ( podobał mi się i szkoda ,że skończył się na pierwszym sezonie ,bo jest na prawdę fajny )
- Skazany na śmierć ( serial jeszcze z czasów dzieciństwa :) ,zaczęłam oglądać jeszcze raz ,bo ma być kolejny sezon i Michael żyje ! )
- Hemlock Grove ( mi osobiście się podoba ,jestem na 12 odcinku ale już kocham Romana :p )
Było ich chyba więcej ale tyle tego obejrzałam ,że nie jestem sobie w stanie przypomnieć . Jeśli jakieś znacie ,podobne do tych to podawać :) .
Dziś zjadłam brukselkę na parze ,100 g - 35 kcal .
Później zjem sobie pomidory i to będzie tyle . Wczoraj wstałam i zaczęłam wlewać sobie mleko do miski żeby zjeść płatki ,popatrzyłam na to i zdecydowałam ,że koniec z tym ,nie będę jeść . Z uśmiechem wlałam mleko do kartonu i dzięki temu wyszłam z domu z pustym brzuchem i paczką fajek w plecaku . Pewnie większość z was z was nie pochwala palenia ale ja robię to od kiedy skończyłam 13 lat ( wiem co sobie pomyślicie ) . Zaczynałam od e-papierosów . Nie robię tego nałogowo ,czasami zdarza mi się nie palić przez tydzień . Po tym się ma podobno brzydkie zęby ,a ja dbam o nie aż do przesady i nie widać u mnie żebym paliła i nie śmierdzę jak nałogowi palacze . Kiedyś pewnie skończę palić ,ale teraz robię to żeby nie czuć głodu i kiedy jestem wkurzona albo załamana . Często mam stany lękowe ,nie polecam . Nie chce żeby któraś z was pomyślała o mnie jak o głupiej nastolatce która nie ma co robić ,pali ,kiedyś piła ,ćpa i wymyśla rygorystyczne diety ,bo jej się nudzi . Gdybym miała inne życie to bym tego nie robiła ,bo po cholerę się niszczyć skoro jest się szczęśliwym ? Ostatnio mój tato zostawił mnie z młodszym bratem kiedy mama była jak zwykle w pracy do późna i pojechał pić z kolegami . Mama była okropnie zła i chciała zgłosić go na przymusowe leczenie . Czasami czuje się jakbym to ja była dorosła ,a oni byli dziećmi .
Najgorzej jest kiedy ktoś chce żyć ,bardzo chce żyć ale umiera w środku ,bo wszystko dookoła go niszczy i czuje ,że nie będzie dobrze .
Czyż nie jestem w takiej sytuacji ?
Proszę ,wybaczcie mi moją nieobecność . Ja zawsze do was wrócę ,bo nie mogę tak żyć ,po prostu potrzebuje czasu żeby się ogarnąć .
poniedziałek, 22 sierpnia 2016
Jak to było ze mną ?
Zaczęłam się zastanawiać jak to się zaczęło . Wiem ,że od podstawówki byłam gruba . Zawsze siadałam w ostatniej ławce żeby mieć pewność ,że nikt nie będzie podziwiał moich fałd tłuszczu . Zakładałam bluzy żeby zakryć swoje ciało . Wtedy byłam jeszcze dzieciakiem który gówno wiedział o dietach i odchudzaniu . Wiem ,że rano wychodziłam bez śniadania ,dopiero o 15 jadłam swój pierwszy posiłek który był mega kaloryczny . Chyba wydawało mi się ,że przez niejedzenie śniadań schudnę . Tak ,byłam głupia . W pierwszej gimnazjum zaczęłam dietę dukana ( białkowa ) i wtedy naprawdę zaczęłam tracić na wadzę . Kopa dodawało mi to ,że moja matka wiedząc jak ta dieta jest niebezpieczna dla zdrowia kupowała mi produkty bogate w białko . Już wtedy miała mnie gdzieś ,a ja chciałam tak schudnąć żeby jej pokazać ,że potrafię być silna ,mogę być chuda i żeby zaczęła błagać o to żebym jadła . Chciałam jej dać nauczkę . Niestety dieta dukana zaczęła mnie denerwować ,nie rozumiałam niektórych rzeczy i spójrzmy prawdzie w oczy ,nie byłam na nią wystarczająco dorosła . Popełniałam podstawowe błędy jak np jedzenie o 22 . Waga wróciła . Byłam zła na siebie i na moją mamę która oczywiście nie zrezygnowała z przyjemności wytknięcia mi tego . Bolało w cholerę . To był jeszcze czas kiedy najbardziej się cięłam ,przez ojca który wiecznie mnie olewał ,nie odzywał się do mnie nawet przez cały dzień jeśli tak chciał ,patrzył na mnie jak na gówno ,przez matkę i jej wieczne odcinki odnośnie mojej wagi i to jak na mnie patrzyła ,z obrzydzeniem ,i wcale nie przesadzam w tym momencie . Później zaczęłam odchudzanie po swojemu . Jadłam banany ,jabłka ,wszystko zdrowe i w dość małych ilościach ,tylko wtedy jeszcze nie wiedziałam co ile ma kalorii i czego lepiej unikać . Traciłam na wadze ale bardzo mało . To były wakacje tuż przed trzecią klasą gimnazjum . W pierwszym miesiącu wakacji pojechałam z babcią i kuzynką nad morze . Jadłam tam dość dużo tak jak ona . Kiedy po dwóch tygodniach wróciłam do domu ważyłam 67 kilo . Płakałam ,cięłam się i w końcu wzięłam się w garść . W miesiąc schudłam 11 kilo . Kiedy pojawiłam się na rozpoczęciu roku nikt nie zwrócił na to uwagi . Dowiedziałam się tylko od przyjaciółki ,że wszyscy się martwią czemu tak bardzo schudłam . Nie wystarczyło mi to ,dalej chudłam . Byłam już naprawdę szczupła ,byłam ładna . Wtedy wszyscy zaczęli się martwić . Ważyłam coś koło 48 kilo przy wzroście 165 . Zaczęłam mdleć ,na nic nie miałam siły . Zaczęłam jeść . Wróciła mi waga ,matka dobijała mnie jeszcze bardziej mówiąc "nie jedz już" ,"zobacz jak wyglądasz" ,"ale sobie zrobiłaś efekt jojo" i tak dalej . Wreszcie trafiłam na oddział psychiatrii dla młodzieży . Nie byłam tam długo ,nie mogłam tam wytrzymać . Wróciłam i zaczęłam się odchudzać . Na początku próbowałam zaakceptować siebie ale na wszystko co jadłam patrzyłam przez pryzmat kalorii . Znowu schudłam i moja rodzina zmusiła mnie do leczenia . Chodziłam do psychologa specjalizującego się w leczeniu zaburzeń odżywiania i do dietetyczki ,bo to jest konieczne przy terapii . Przez jakiś czas było dobrze z tym ,że nadal starałam się ograniczać posiłki . Moi rodzice dużo płacili za moje leczenie i co chwilę mi to wypominali . W końcu miałam dość . To było tak jakby dla nich ważniejsze były pieniądze niż moje zdrowie ,a ja na prawdę chciałam być zdrowa . Zrezygnowałam z leczenia ,a moi rodzice wcale nie mieli nic przeciwko . Zapytali tylko czy sobie sama poradzę ,powiedziałam ,że dam sobie radę sama ,uwierzyli mi ,a przecież moja terapeutka wcześniej mówiła im ,że bez leczenia z tego nie wyjdę . Znowu spadłam z wagi ,od rodziców usłyszałam tylko żebym nie wylądowała w szpitalu . Mieli w dupie nawet kiedy po trzech dniach nie jedzenia zaczęłam mdleć . Słyszałam tylko ,że jestem nienormalna ,bo przecież mogę jeść normalnie ,chyba zapomniała co mówiła mi kiedy jadłam . Ale ja miałam wybór ,jeść i długo nie wytrzymać albo przestać jeść i jakoś funkcjonować . Tak czy inaczej jestem w czarnej dupie . Naprawdę chciałabym być dziewczyną która lubi to jak wygląda ,albo chociaż to akceptuje .
Dziś zjadłam nie więcej niż 200 kcal i chyba nie zamierzam jeść więcej .
Obiecałam sobie ,że więcej się nie potnę ale nic z tego . Nie umiem spać ,mam depresję od ponad trzech lat . Czy ja naprawdę na to zasłużyłam ? Jestem okropną osobą .
Dziś zjadłam nie więcej niż 200 kcal i chyba nie zamierzam jeść więcej .
Obiecałam sobie ,że więcej się nie potnę ale nic z tego . Nie umiem spać ,mam depresję od ponad trzech lat . Czy ja naprawdę na to zasłużyłam ? Jestem okropną osobą .
piątek, 19 sierpnia 2016
Dam radę :)
Kuzynka właśnie pojechała . Jest grubsza niż dwa tygodnie temu kiedy u mnie była . Jadłam normalnie przez te kilka dni :/ może nie do końca ,bo nie jadłam nic bardzo kalorycznego ,żadnego mięsa ,soli ,cukru ,tłuszczu . Ale i tak mam wyrzuty sumienia . Ale to nic ,zaczynam znowu i nie poddam się . Mam niecałe dwa tygodnie do rozpoczęcia roku ,muszę się wcisnąć w sukienkę w rozmiarze 34 . Jeszcze niedawno pasowała i za jakiś tydzień znowu będzie . Będzie trudno ,będę płakać z bólu ale nie będę bezsilna . Kto powiedział ,że będzie łatwo ? No właśnie :) na sukces trzeba sobie zapracować .
To chyba najkrótszy post jaki dodałam :)
To chyba najkrótszy post jaki dodałam :)
niedziela, 14 sierpnia 2016
Happy :)
Hej słoneczka :) . Jak tam u was ? U mnie na prawdę w porządku . Chyba przez te kilka dni jedzenia w miarę normalnie jakoś strasznie nie przytyłam ,bo wystarczył mi jeden dzień na 200 kcal i dużo ćwiczeń i wyglądam jak wcześniej :) ...chyba :/ . Kiedy patrzę na siebie w lustrze mam ochotę płakać ,a kiedy spojrzę jeszcze raz to mam wrażenie ,że nie jest tak źle ale zaraz znowu widzę fałdy i zastanawiam się kogo ja oszukuje . Ehhh ...ale będzie lepiej :) w końcu nie mogę się teraz poddać ,mogę albo iść dalej z podniesioną głową i będzie coraz lepiej albo mogę stanąć w miejscu lub się cofać niszcząc siebie jeszcze bardziej . NIE ,to się nie stanie :) . Na razie nie potrzebuje sudafedu ,z głodem radzę sobie sama ,a trochę siły jeszcze mam . Myślę ,że dopiero jutro lub pojutrze będę go potrzebować . Moja kuzynka przyjeżdża jutro ,pisałam już wam o tym chyba . Czy to źle ,że jej nie chce ? Bardzo ją kocham i tęsknię ale wiem ,że i dla mnie i dla niej byłoby lepiej gdybyśmy się teraz nie widywały ( mieszka 300 km ode mnie ) . Ona też choruje na zaburzenia odżywiania . Wiem ,że jeśli przyjedzie to nie będzie mi łatwo ,ba będzie w cholerę trudno . Ona jest chudsza niż ja . Ostatnio kiedy była siedziałam w łazience ,cięłam się i dusiłam łzami . Obiecałam sobie ,że więcej się nie potnę ,bo jak te blizny będą wyglądać na moim chudym ,ładnym ciele kiedy już osiągnę swój cel ? Ale kiedy przyjedzie to nie wiem czy sobie poradzę . Na pewno nie obejdzie się bez płaczu . Mam nadzieje ,że będziecie ze mną . Wiem ,że mówiłam wam to wczoraj w poście ale ...dajecie mi siłę i wsparcie . Kiedy na samym początku zaczęłam blogować i przeglądałam wasze posty cześć z was pisała "kocham was" . Zastanawiałam się jak można kochać kogoś kogo się zna wyłącznie z jego postów czy komentarzy . Zrozumiałam to dopiero niedawno . To coś jak forma wsparcia ale też cześć prawdy . Kochamy się nawzajem ,bo w naszym życiu tak na prawdę nie ma kogoś kto nas rozumie i wspiera tak jak my robimy to na naszych blogach . Przywiązujemy się do siebie .
Teraz mogę otwarcie napisać ...kocham Was i powodzenia słoneczka :)
*Jabłko małe -50 kcal
*100 ml mleka 0,5% ~ 35 kcal
*2 pomidory z sosem greckim na wodzie ~ 100 kcal
*Kilka fasolek szparagowych bez soli i niczego ~ 15 kcal
~ 200 kcal ♡
Lecę ostro ćwiczyć :)
Ps .Wszystkie zdjęcia umieszczone przeze mnie na blogu są z tumblera . Nie są moje .
Teraz mogę otwarcie napisać ...kocham Was i powodzenia słoneczka :)
*Jabłko małe -50 kcal
*100 ml mleka 0,5% ~ 35 kcal
*2 pomidory z sosem greckim na wodzie ~ 100 kcal
*Kilka fasolek szparagowych bez soli i niczego ~ 15 kcal
~ 200 kcal ♡
Lecę ostro ćwiczyć :)
Ps .Wszystkie zdjęcia umieszczone przeze mnie na blogu są z tumblera . Nie są moje .
sobota, 13 sierpnia 2016
zmęczona ale jaka dumna z siebie :)
No więc tak ! Dziś rano zjadłam dwa pomidory z sosem sałatkowym greckim zrobionym na wodzie ( pisali żeby dodać oliwę albo olej ale po cholerę ? Na wodzie jest mniej kaloryczne :) ) nie wiem ile kalorii miały te pomidory ale były małe i ten sos ...uznam ,że 100 . Później piłam tylko herbatę zieloną ze słodzikiem i mleko 0,5% ale nie wypiłam więcej niż pół szklanki co daje mi 125 ml czyli niecałe 50 kcal . Później zjadłam małe jabłko czyli jakieś 50 kcal i to tyle co dziś zjadłam . Jakieś 200 kcal i nie zamierzam jeść więcej . Oczywiście nie byłabym sobą gdybym jeszcze do tego dużo nie poćwiczyła . Przez ponad godzinę biegałam na trampolinie fitness w miejscu . To było dość intensywne i dobrze się z tym czułam . Teraz siedzę w wannie i zamierzam iść do babci ( nie ,nie będę u niej nic jadła ,a moja babcia dobrze wie ,że kiedy powiem "nie" to lepiej nie drążyć tematu ) kiedy wrócę zabiorę się za ćwiczenia z mel b i może killer Chodakowskiej . Kuzynka przyjeżdża za dwa dni ,a ja nie chce się czuć jak napchana beza . MAM PRZECIEŻ WYBÓR . Zastanów się czy warto się marnować dla chwilowej przyjemności jaką daje jedzenie . Ja kocham jeść ,daje mi to przyjemność i radość ale również mnie niszczy . Wole piękne chude ciało niż chwilowa przyjemność po której czuje się jak gòwno . TO MÓJ WYBÓR . Podniosłam się . Wybrałam .
Dziękuję za komentarze pod postami ,to dużo daje i motywuje ,nie wiem czy bez was dałabym siebie radę . Podawajcie swoje blogi ,chce was odwiedzać :)
Dziękuję za komentarze pod postami ,to dużo daje i motywuje ,nie wiem czy bez was dałabym siebie radę . Podawajcie swoje blogi ,chce was odwiedzać :)
czwartek, 11 sierpnia 2016
Ze skrajności w skrajność
Wreszcie odważyłam się zajrzeć na bloga . Przez kilka ostatnich dni jadłam ,płakałam ,wymiotowałam i popadałam w coraz większą depresję . A więc dlaczego zaczęłam jeść ? Przecież było tak dobrze . Zaczęłam mdleć z przemęczenia ,a ból całego ciała stał się nie do wytrzymania . Czułam się doskonale tylko pod względem psychicznym ,fizycznie byłam już na dnie . Ale to nie może się równać z tym co się dzieje kiedy jem . Nie są to jakieś ogromne ilości ,są moralne albo trochę mniejsze niż normalnie ,są też to głównie zdrowe rzeczy ,nie używam cukru ani soli . Więc pytanie dlaczego czuje się jak bezwartościowa szmata ? Moje nadgarstki są bogatsze o kolejne blizny których przybywa z dnia na dzień ,a ja nie mogę tego powstrzymać . Muszę się kontrolować żeby nie przycisnąć żyletki za mocno ,bo to mi się już kiedyś zdarzyło i do dziś pamiętam jak przerażona byłam kiedy nie mogłam powstrzymać krwawienia przez długi czas ,rana była na szczęście na udzie i może dzięki temu się nie wykrwawiłam . Myślę tylko o tym jak uciszyć moje myśli które wciąż krzyczą jak bardzo bezwartościowa jestem i żebym coś sobie zrobiła . Śpię po 2/3 godziny dziennie ,nie mogę zasnąć ,dopiero o 5 rano zasypiam zmęczona płaczem ,a chwilę później budzę się zalana łzami po kolejnym koszmarze . Ale największym moim koszmarem jest rzeczywistość . Kiedyś przynajmniej we śnie znajdowałam ukojenie . Zasypiam z postanowieniem ,że wstanę i nie zjem nic ,będę ostro ćwiczyć ,a wstaje rano i już wiem ,że nie sam rady przetrwać dnia . Okazało się ,że moja matka wiedziała ,że nie jadłam od tygodnia ,miała to w dupie . Dała mi wolną rękę . Z jednej strony to bardzo dobrze ,nie będzie się wtrącać ale z drugiej ...czy tak zachowuje się matka ? Czy to źle ,że chciałabym żeby moja rodzina była normalna ? Gdyby nie oni teraz byłabym normalną zbuntowaną nastolatką która pali papierosy żeby zrobić nazłość rodzicom ,popisać się przed znajomymi ,a nie zagłuszyć głód ,paliłabym marihuanę żeby dobrze się bawić ,nie po to żeby zapomnieć o głosie w mojej głowie który karze mi zrobić sobie krzywdę . Jutro jest dzień tak ? Mam szansę żeby wrócić do diety sprzed kilku dni . Dam sobie radę ,bo jak nie ja to kto ? Mam wybór - albo wpierdalać dalej i czuć się jak szmata albo wziąć się za sobie i już po kilku dniach czuć się tak dobrze jak wcześniej chociaż fizycznie będę wrakiem . Ale jeśli mam wybrać mniejsze zło to wybieram to od jedzenia . Ból fizyczny jest lepszy od psychicznego . Zawsze mam wybór .
sobota, 30 lipca 2016
Sudafed i moje przemyślenia ...
Po przeczytaniu kilku pozytywnych komentarzy na ten temat i wielu złych jednak stwierdziłam ,że i tak nie mam do stracenia nic cennego i kupiłam sudafed ale o tym za chwilę . Wstałam dziś o 9 ale leżałam aż do 10 ,bo nie byłam w stanie się podnieść . Kiedy już zwlokłam swoje spasione dupsko do kuchni spotkałam się z niecodziennym widokiem . Moja mama leżała na podłodze i ciężko łapała oddech ( ma problemy ze zdrowiem ) ,a mój brat krzyczał żebym coś zrobiła . Zadzwoniłam do babci i ona wysłała dziadka żeby przyjechał do nas i pomógł . W trakcie tego matka krzyczała żebym nigdzie nie dzwoniła ,bo jej już przechodzi i pójdzie do pracy ( uwielbia robić z siebie ofiarę ) . Kiedy było jej już lepiej powiedziała mi żebym ją podniosła i wystawiła do mnie rękę . Ja taka ledwo stojąca na nogach mruknęłam tylko pod nosem ,że nie mam tyle siły ( moja matka nie należy do szczupłych ale jeszcze chyba mieści się w wadze prawidłowej ,chyba ) ,a ona do mnie z zębami ,że ja zawsze mam jakiś problem . Dziadek przyjechał i kiedy już prawie całkowicie jej przeszło pojechał . W tym czasie co ona leżała na kanapie i wszyscy w koło niej latali ( przyjechała ciocia na rowerze i dziadek ) ja siedziałam na kanapie i zwijałam się z bólu ale oczywiście nie mogłam tego pokazać ,nie lubię publicznie pokazywać swoich słabości i nienawidzę kiedy ktoś się mną przejmuje ,ja w przeciwieństwie do mojej matki nie lubię grać ofiary . Brzuch bolał mnie niemiłosiernie przez nadwyrężenie go godzinnymi ćwiczeniami ,a fakt ,że okres mi się jeszcze nie skończył ,a ja przechodzę go na prawdę ciężko wcale mi nie ułatwił sprawy . Później kiedy poczułam się lepiej mogłam jechać do sklepu po śniadanie i zakupy dla rodziny na rowerze ,a przy okazji chciałam skoczyć do apteki po sudafed . Kupiłam sobie na śniadanie batonika oshee ( 88 kcal ) ,załatwiłam zakupy dla rodziny i aptekę . Wróciłam do domu i było wszystko okej poza zmęczeniem ,koordynacją ruchową ,zawrotami głowy ,głodem i ogólnym poczuciem beznadziei . Zjadłam tego batonika ,odrobinę gotowanej fasoli szparagowej bez soli i ogólnie niczego ( ma bardzo mało kalorii dlatego często ją jem ,12 kcal na 100 g) i 20 g chleba graham ( mało :) ale i tak nie powinnam do dotykać :/ ) daje mi to jakieś 150 kcal jeśli przypuśćmy ,że ten chleb miał 50 + batonik 88 i 100 g fasoli szparagowej ( 12 kcal ) . Później zaczęła się kłótnia z matką ,bo zostawiłam moje spodenki do ćwiczeń i piżamę w łazience na koszyku ( często ją tam zostawiam dlatego ,że ubieram ją po kąpaniu ) . Zaczęła rzucać moimi rzeczami ,wrzeszczeć i jechać na mnie o wszystko ) byłam taka słaba ,że nie mogłam się nawet schylić żeby podnieść te rzeczy ,a ona dalej zachowywała się jak opętana . Chyba nie widziała ,że jej ubrania też tam leżą . Szmata . Ja też wybuchłam i powiedziałam jej ,że jest chora psychicznie i jej nienawidzę . Ona zawsze była egoistyczna i uwielbia zachowywać się jakby to ona była najbardziej pokrzywdzona . Poszłam do pokoju i wzięłam jedną tabletkę sudafedu i popiłam wodą . Nic nie dało ,wzięłam kolejne dwie i popiłam je czarną kawą bez mleka i trzema słodziakami . Po 15 minutach poczułam się lepiej . Dużo lepiej . Wyszłam z pokoju ,a tam kłótnia z matką ciąg dalszy . Tym razem nie pasowało jej ,że na moim stoliku w pokoju leży kubek i ,że mam niby nie ogarnięty pokój ( było tylko nie pościelone łóżko ) . Próbowałam jej tłumaczyć ,że kubek sama myje na bieżąco i ma tam leżeć ,bo ja co chwile pije z niego herbatę ,a ona przez sekundę wydawała się żałować tego ,że na mnie najechała bez potrzeby ale przypominała sobie ,że nie może teraz się do tego przyznać i dalej krzyczała tylko szukała czegoś innego do czego może się przyczepić . W nerwach zabrałam brata i opuściłam dom z zamiarem pojechania do Tesco ,bo tylko tam widziałam black zero sugar . Czytałam ,że po kawie nieźle biorą te tabletki ale najlepszy efekt jest po energetykach . Łącznie wzięłam pięć tabletek fudafedu ( rzeczywiście po energetyku jest najlepszy efekt ) i czuje się świetnie ,nie jestem głodna ,słaba ,mam więcej energii i jestem mega nakręcona na ćwiczenia . Szczerze to nie obchodzą mnie efekty uboczne ,nie obchodzi mnie moje zdrowie ,a jestem na tyle wytrzymała ,że poradzę sobie z tym . Kiedy będę bez sił będę brać sudafed . Nie zachęcam was do jego brania ,chyba ,że macie takie samo podejście jak ja i jesteście zdeterminowane do osiągnięcia celu wszelkimi sposobami bez patrzenia na efekty uboczne . Jeśli nie macie potrzeby to go nie bierzcie ,ja wzięłam tylko dlatego ,że daje energię której już nie miałam i nie byłam w stanie ćwiczyć ,jest też dobry na hamowanie apetytu ale ja sama dobrze sobie z tym radziłam i nie brałabym go dla tego .
Moi rodzice mnie zniszczyli ,to oni nauczyli mnie nienawiści do całego świata ,do siebie i ludzi . Dziś uświadomiłam sobie ,że mój brat nie jest niczemu winny i nie mogę traktować go jak wroga ,bo to nie jest jego wina ,że nasi rodzice z pierwszego dziecka zrobili sobie eksperyment naukowy o nazwie "zobaczmy jak reaguje na krzywdę" . Na mnie nauczyli się jak być "rodzicami" ,na mnie przetestowali wszystko jak na maszynie ,myśląc chyba ,że faktycznie nią jestem . Nauczyli się jak postępować z drugim dzieckiem . Mnie doszczętnie zniszczyli ,a z moim bratem nie popełniają już tych błędów ,bo wiedzą jakie są wyniki . Byłam zła na brata ,bo on nie przeżył tego co ja ,on ma lepsze traktowanie . Ale to nie jego wina . Ojciec wie już ,że : " nie mogę go bić ,bo zamknie się w sobie tak jak to pierwsze " ," nie mogę wracać do domu pijany ,bo mnie zobaczy i będzie płakać całą noc ,a następnego dnia w szkole będzie udawać ,że jest okej " ," nie mogę krzyczeć kiedy czegoś nie rozumie ,bo zniszczę jego pewność siebie i będzie miał przeze mnie stany lękowe " , " nie mogę go unikać i nienawidzić ,bo pomyśli ,że jest złym dzieckiem i to jego wina " , " nie mogę kłócić się z żoną kiedy jest w pobliżu ,bo wszystko usłyszy i pójdzie się ciąć " , " nie mogę się na nim wyżywać ,bo pomyśli ,że na to zasługuje " , " muszę nagradzać go kiedy na to zasługuje " , " nie mogę zachwycać się jak dotychczas ,bo sprawie ,że będzie tak zniszczone jak to pierwsze dziecko " . Matka natomiast nauczyła się ,że : " nie mogę traktować swojego dziecka jak przyjaciółki której mogę się zwierzać ,bo niektórych rzeczy nie powinno wiedzieć " , " nie mogę mówić mu ,że mam myśli samobójcze przez jego ojca ,bo sprawię ,że zacznie go nienawidzić " , " nie mogę dbać tylko o sobie ,moje dziecko też cierpi ,powinnam go wysłuchać " , " nie mogę mówić mu ,że jest gruby ,bo w przyszłości zachoruje na zaburzenia odżywiania " , " nie mogę wymagać od niego dorosłych zachowań ,bo odbiorę mu dzieciństwo i będzie musiało szybciej dorosnąć " , " muszę pokazywać mu jak wygląda prawdziwa rodzina ,bo będzie myślało ,że alkohol ,przemoc i wyzwiska są na porządku dziennym w każdej rodzinie " , " nie mogę myśleć ,że jest za mały żeby to wszystko zrozumieć ,bo on tak naprawdę rozumie bardzo wiele " .
Ludzie którzy nie potrafią być rodzicami nie powinni mieć dzieci ,a jeśli zdarzy się wpadka tak jak w moim przypadku to powinni wiedzieć ,że aborcja będzie lepszym rozwiązaniem niż powolne zabijanie go . Najlepsze jest to ,że większość osób myśli ,że to było tak : wstałam któregoś dnia rano ,spojrzałam na gazetę z ładną i chude dziewczyną i powiedziałam sobie - "ej Julka ,co ty na to żeby się głodzić ? To przecież doskonałe rozwiązanie na zrzucenie kilka kilo ,a później będziemy żyć jakby nigdy nic " .
Otóż nie ,gdyby nikt mi nie wmówił ,że jestem gruba ,bezwartościowa i nie potrzeba to teraz nie próbowała bym tego zmienić za wszelką cenę . Myślę ,że żadna zdrowa ,doceniana i normalna dziewczyna bez kompleksów nie wpada w zaburzenia odżywiania . Nie zażyczyłam sobie tego tak jak myślą moi rodzice ,dziadkowie i ludzie którzy wiedzą o moim problemie . To stało się mimo mojej woli . Ludzie którzy twierdzą inaczej mają w głowie siano zamiast mózgu . I nie mówcie mi ,że każdy ma prawo do swojego zdania ,bo w tym przypadku tak nie jest . To ,że mamy potrzebę bycia lepszym nie jest naszą winą tylko ludzi którzy wmawiają nam ,że nie jesteśmy wystarczająco dobrzy .
czwartek, 28 lipca 2016
co u mnie ?
Skończyłam na trzecim dni baletnicy . Usłyszałam od matki i ojca ,że niszczenie ich psychicznie ,a ,że oboje mają problem ze zdrowiem to dałam za wygraną . Wolałam niszczyć sobie niż ich . Więc musiałam zacząć jeść . Opłakałam się ,jestem teraz skazana na długie rękawy . Jadłam tak jak tego chcieli przez 13 dni . Przyjechała do mnie kuzynka z babcią aż z Rybnika ( kilka godzin drogi do mojego miasta ) . Przez długi czas się nie widziałyśmy ,bo obie się tak "drastycznie" odchudzamy i jej psycholog uznał ,że lepiej żebyśmy nie miały przez jakiś czas kontaktu ,przynajmniej do puki nie "wrócimy do normy" . Nie wiedziałam ,że przyjedzie ,prawdę mówić to nawet nie chciałam żeby przyjechała ,bo bałam się tego co zobaczę i jak na to zareaguje . I miałam racje . Jest ode mnie chudsza i je już w miarę normalnie . Płakałam . Płakałam i chciałam umrzeć ,przez to w długich rękawach jeszcze chwile pochodzę . Nienawidziłam się ,wciąż się nienawidzę ale już nie w takim stopniu . Pojechała cztery dni temu ,w poniedziałek rano ,a ja od wtorku jestem na diecie ( dziś jest czwartek ) . Jem po 150-200 kcal i ćwiczę po parę godzin dziennie i to nie są lekkie ćwiczenia ,kiedy kończę ledwie widzę na oczy i wszystko mnie boli ,nie wiem nawet jakim cudem jestem w stanie dojść do łazienki ,po ścianie i slalomem ale jednak . Później leżę plackiem na łóżku i umieram z bólu a dodatkowo mam ten czas w miesiącu kiedy boli już wystarczająco bardzo . Dostałam okres tydzień wcześniej ,czytałam ,że to z przemęczenia . Rano ledwo wstaje i zastanawiam się jak dam radę przetrwać cały dzień a co dopiero tyle ćwiczeń . To dopiero trzeci dzień diety ,a ja jestem chudsza niż kiedykolwiek i widzę to pomimo tego ,że w te dni zatrzymuje się woda w organizmie i kiedy TE dni miną zobaczę ogromną różnice . Na razie staram się robić tak żeby nikt nie zauważył ,że nie jem ,na razie idzie mi dobrze ,mimo to usłyszałam ,że schudłam ,wtedy mówię ,że dużo ćwiczę i zdrowo się odżywiam ,pomaga . Staram się ukryć rano moje zmęczenie i to ,że nie dam rady chodzić . Nie patrzę mamie w oczy i unikam jej ,bo kiedy jestem na głodzie moje oczy są na prawdę duże ( nie chodzi o źrenice ) . Nie obchodzi mnie co się stanie kiedy się dowiedzą ,chce odwlec to w czasie . Kiedy zauważą będę to mieć gdzieś . Ja też mam prawo być samolubna ,egoistyczna ,oni byli przez 17 lat mojego życia i teraz kiedy umierałam niszcząc sobie ,a oni cieszyli się ,że jem i pieprzyli to co się dzieje w mojej głowie . Teraz moja chwila na bycie egoistką ,czas zadbać o siebie i mieć w nosie czy płaczą nade mną i błagają ,niech chociaż przez chwile pocierpią . Napisze jutro jeśli będę miała czas i siłę .
sobota, 9 lipca 2016
Dieta baletnicy
Dziś zaczęłam dietę baletnicy . Kilka razy wcześniej byłam na tej diecie i powiem wam ,że nie udało mi się nigdy dojść do końca . Czasami to było przez moją mamę która po tym jak zaliczyłam zgon w kościele kazała mi zjeść winogrona ,czasami po prostu sama się poddawałam albo zrobiłam jakiś głupi błąd i nie chciałam zaczynać jeszcze raz . Na razie idzie mi świetnie . Od rana wypiłam jedną czarną kawę z mlekiem 0% ,wypiłam chyba z litr wody i dwie zielone herbaty w listkach ,te w saszetkach podobno nie działają ,a zielona herbata dobrze wpływa na metabolizm . Jest już prawie 17. Musze wypić dużo wody żeby nie czuć głodu ,bo jest okropny . Dłonie mam tak lodowate ,że można by uznać ,że jestem martwa . Zrobiłam już dziś 100 brzuszków ,ćwiczyłam na takim specjalnym urządzeniu na nogi ,zrobiłam 500 ( na prawdę dużo ) i jak z tego zeszłam to nogi miałam jak z waty ,30 przysiadòw i mam jeszcze zaplanowane 1000 pòł brzuszków ( nie do końca wiem jak to się nazywa ) i 1000 skoków na skakance . Uznałam ,że lepiej to zrobić w skokach ,bo gdybym sobie ustaliła np 30 minut to mogłabym to oszukać i zrobić 15 minut skakania ,a 15 poprawiania się albo odpoczywania ,a tak jestem pewna ,że zrobię tyle ile powinno być . Nie mam weny do pisania dzisiaj . Może to przez brak siły . Trzeci dzień jest niemal wybawieniem ,bo mogę zjeść nabiał . Postaram się pisać codziennie ,mam nadzieje ,że dam radę dotrwać do końca żeby móc się pochwalić efektami . Podobno w ciągu tych 10 dni można zrzucić 10 kilo . Myślę ,że dużo zależy od ruchu i ćwiczeń . Silna wola i dyscyplina to podstawa . Sukces gwarantowany ale teraz potrzeba czasu . Zdjęcia nie są moje ,znalazłam je na galerii i wydawały mi się odpowiednie do tej notki .
sobota, 2 lipca 2016
Nie jest źle :)
Mama jest w domu od paru dni . Czasami mam jej dość ,bo jest bardzo specyficzną osobą . Jest tak jak myślałam ,ma gdzieś to ile jem ,czasami tylko powie coś w stylu " widzę ,że znowu wróciłaś do odżywiania sprzed terapii " . Dwa dni temu miałam chwilowy zawał ,obudziłam się dziwnie gruba ,grube palce i wydęty brzuch . Do wieczora zastanawiałam się co się stało i uwierzcie mi ,że chciało mi się płakać . Rano się obudziłam i wszystko się wyjaśniło . Dostałam okres . Ulga . To po prostu woda zgromadzona w organizmie . Zjadłam dziś jajecznice z dwóch małych jajek bez masła czy oleju i żadnych przypraw oprócz pieprzu i kawę z mlekiem 0,5 % i słodzikiem . Jedno takie jajko ma 70 kcal . Spora część tych jajek została na patelni ,bo na patelni bez tłuszczu się przykleja . To wszystko razem z kawą daje mi jakieś 150 kalorii . Zjem jeszcze coś i tyle .
wtorek, 28 czerwca 2016
Na szybko :/
Dzisiaj rano dowiedziałam się ,że mama wraca ze szpitala i to jeszcze dziś . Nie wiem co zrobię kiedy wróci ,zauważy ,że nie jem i zacznie mnie zmuszać . Na razie próbuje o tym nie myśleć . Nie spałam tej nocy ,bo wczoraj opiłam się czarnej kawy ,bo podobno dobrze działa na metabolizm . To chyba nie było najlepsze rozwiązanie ,bo metabolizm zwalnia kiedy człowiek jest zmęczony i nie wyspany . Po prostu postaram się dziś dużo ćwiczyć i pójdę wcześniej spać . No chyba ,że będę miała dziś awanturę to zamiast spać pójdę odreagować spacerem do późna . Widzę zmiany w moim wyglądzie ,kiedy nawet przez grube ubranie dotknę pleców w miejsce żeber czuć je dość wyraźnie ,dłonie są smuklejsze i wydać na nich każdą kość i żyłę ,między nogami przerwa się coraz bardziej powiększa ,a kości obojczykowe i biodrowe są dobrze zarysowane . Czuje się słabo ale jestem szczęśliwa ( w mojej głowie brzmiało to mniej dziwnie i psychicznie ) . Zdaje sobie sprawę ,że nikt nie rozumie ( przynajmniej nie z mojego otoczenia ) co mną kieruje . Mówią ,że powinnam zacząć jeść ,że już ich to denerwuje ,wtedy zaciskam szczękę i próbuje się nie rozpłakać . Czy oni kurwa myślą ,że ja bym nie chciała sobie zjeść kebaba ,pizzy ,frytek czy chociażby wypić jakiś sok ? Otóż chciałbym jednak samo zjedzenie nie stanowi problemu ,problemem jest to co dzieje się ze mną po zjedzeniu . Kiedyś powiedziałam mojej przyjaciółce ,że chciałbym zjeść ale nie mogę ,a ona na to ,że mogę tylko nie chce . Dla nich to jest takie proste . Już nigdy więcej nie zwróciłam się do mniej z żadnym problem . Oni nie rozumieją problemu jakim są zaburzenia odżywiania . Zabawne jest to ,że kiedy kogoś najbardziej potrzebujesz to najczęściej nie ma przy tobie nikogo ,a kiedy ktoś z twoich "przyjaciół" ma problem doskonale wie gdzie się z nim udać i musisz wysłuchiwać jakie to on/ona ma zjebane życia ,bo np. chłopak utrzymuje kontakt ze swoją byłą albo zerwała z chłopakiem i teraz jest zła ,bo on nie płacze za nią tylko spędza czas z koleżankami . Coraz bardziej wątpię w to czy prawdziwa przyjaźń istnieje poza ekranami i książkami . Czasami mi się wydaje ,że do szczęścia nie są mi wcale potrzebni żadni ludzie ,tylko dobra książka ,ciepły koc i herbata . Jestem typem imprezowiczki ( która niestety od pewnego czasu już nie pije ) ale cenie sobie samotność . Nie mogę jednak zostawiać sama ,bo wtedy nie jest ze mną dobrze ,zbyt wiele myśli napływa wtedy do mojej głowy . Szukam celu w swoim życiu ,coś co by mnie pochłonęło i pozwoliło oderwać się od odchudzania chociaż podświadomie tego nie chce . Chciałabym iść w kierunku medycyny ,niezwykle mnie to interesuje . Zastanawiam się jak ja wpadłam w to gówno . Chyba zaczęło się od tego ,że chciałam schudnąć ,miałam dość rodziny która ciągle wypomina mi moją wagę i problemy w domu ,myślałam ,że jeśli uda mi się schudnąć to będę miała chociaż jedną rzecz pod kontrolą . Niestety nic nie miałam pod kontrolą . Mama sama kupowała mi produkty ,a podświadomie liczyłam na to ,że zachowa się jak matka i powie mi ,że moje zachowanie jest nierozsądne ale ona nawet kiedy mdlałam z głodu ( dużo schudłam ale wyglądam w miarę normalnie ) potrafiła mi powiedzieć o 19 żebym lepiej nie jadła już tego jabłka ,bo sobie zaszkodzę . Sama przyczyniła się do mojej choroby ,ona i tato . Słyszałam tylko żebym czasami nie wylądowała w szpitalu ,bo będzie wstyd . Chciałam schudnąć tak dużo żeby błagali żebym zaczęła jeść . Chyba mi się udało ale kosztem samej siebie . Mimo to ,że czasami czuje ,że chciałbym być jak jedna z tych krągłych dziewczyn które jedzą i nie przejmują się ,że mogą przytyć to kiedy głębiej się zastanowię to dochodzę do wniosku ,że nie potrafiłabym tak żyć . Kiedyś chciałam spróbować ale mimo szczerych chęci i obiecywania siebie ,że będę się zdrowo odżywiać i dużo ćwiczyć to nie minął nawet dzień ,a ja już wisiałam na toalecie płacząc i obiecując sobie ,że więcej sobie tego nie zrobię . Wiem ,że to mi nie przejdzie . Nie wyobrażam sobie żyć bez tego chociaż doskonale wiem jak niszczę tym samą sobie . To obecnie jedyna rzecz która daje mi szczęście i umożliwia jako takie funkcjonowanie .
piątek, 24 czerwca 2016
2:20 ,a ja dalej nie śpię :/
Trzeci dzień i prośba ...
Trzeci dzień dobiegł końca . Nie podam dziś tego co zjadłam ale dbałam o to żeby nie było więcej niż 200-300 kcal . Może od jutra będę podawać bilanse ,zobaczymy . Byłam dziś biegać i pływałam w basenie ,jest dość duży ,a ja uwielbiam pływać i jestem w tym dość dobra ( chyba moja jedyna umiejętność ) . Chciałam was prosić o podawanie linków do swoich blogów ,chętnie zajrzę i zostawię komentarz ,ciężko mi znaleźć blogi prowadzone teraz . To dla mnie ważne ,to daje taki mały zastrzyk energii do działania chociaż mam silną wolę i raczej nie zdarzają mi się dni kiedy nie umiem zapanować nad tym co jem . Jest 1:49 ,jeśli wy też nie śpicie ,bo coś siedzi wam w głowie tak jak mi to życzę wam dobrej nocy :) ,musimy się wyspać ,bo metabolizm wtedy lepiej działa ( i broń boże nie idźcie teraz po szklankę mleka żeby zasnąć ;P ) .
czwartek, 23 czerwca 2016
Dlaczego mnie nie było ?
No więc tak ... Dużo się ostatnio wydarzyło przez ten czas . Osiągnęłam wagę 51 kilo . Przyjechała do mnie wtedy babcia ( nie za bardzo lubiana ) ,nie chciałam nic jeść więc zadzwoniła po karetkę i tak oto zjawili się w 10 minut podczas których krzyczałam ,płakałam i przeklinałam i tą starą babę i moją mamę która jej na to pozwoliła . Kiedy przyjechali chcieli mnie zabrać do szpitala ale podpisałam karteczkę ,że nie wyrażam na to zgody . Podobno miałam takie prawo ale powiedzieli mi też ,że następnym razem nie będzie negocjacji . Do końca dnia siedziałam w pokoju i próbowałam mieć to wszystko w czterech literach . Następnego dnia rano mama i babcia zabrały mnie na badania chociaż broniłam się przed tym rękami i nogami . Na pobieraniu krwi pojawiły się pewne problemy ,nie mam żadnej żyły ,a przez odchudzanie było z tym jeszcze gorzej . Chyba nie było w tedy miejsca na moich rękach gdzie nie została wbita igła . Musieli mnie kłuć w dłoń ,a ,że na zajęciach wf strasznie poobijałam sobie owe dłonie bolało jak cholera . Zwykle trzeba na prawdę sporo żeby doprowadzić mnie do łez ,a wtedy płakałam jak dziecko ,bo kręciły tą igłą ba wszystkie strony . Bardzo szybko krzepła mi krew więc odkręciły strzykawkę i próbowały zrobić żeby z igły leciało . Miałam dość . Kiedy wyszłam z punktu pobierania krwi wyglądałam jakbym uciekła z rzeźni . Ręce posiniaczone ,pełno plastrów ,rozmyty makijaż i krew na bucie . Czułam się fatalnie i myślałam ,że gorzej już być nie może ale babcia i mama musiały mnie zaskoczyć . W drodze do domu wstąpiły do sklepu i kupiły mi dużą butelkę Kubusia i bułkę graham . Kiedy kazały mi to zjeść myślałam ,że eksploduje . O ile to możliwe nienawidziłam je jeszcze bardziej . Prosiłam ,krzyczałam ,płakałam ale nic nie przynosiło rezultatów . Nie zjadłam tego do momentu kiedy zagroziły mi ,że albo to zjem albo wracam do szpitala psychiatrycznego . Jedząc tą bułkę praktycznie dusiłam się łzami . Chciałam umrzeć . Później było już tylko gorzej . To było najgorsze parę dni w moim życiu . Pojechaliśmy do ośrodka gdzie leczy się zaburzenia odżywiania ,znowu dali mi wybór ,albo chodzę na terapię do pani która leczy zaburzenia odżywiania albo jadę na turnus do Malawy dla dziewczyn z anoreksją i bulimią . Wolałam chodzić na terapię co wiązało się również z opieką dietetyczki też z tego ośrodka . Pani na pierwszej sesji uznała ,że mam anoreksję . Nie uwierzyłam jej ,chociaż ona ma do czynienia z takimi osobami . Przecież jestem za gruba na anorektyczkę i na nic zdały się jej tłumaczenia ,że na początku anorektyczka nie musi być bardzo chuda . I tak oto przez parę tygodni chodziłam na sesje i do dietetyczki która ustaliła mi dietę po której miałam nie przytyć ale też nie chudnąć . Dwa dni temu moja mama trafiła do szpitala . Zobaczyłam w tym nieszczęściu szanse na zrzucenie kilka kilo . Ojciec nie pilnuje mnie z jedzeniem ,a mama jest w szpitalu co oznacza ,że od dwóch dni jestem na diecie . Czuje się wspaniale ,jem po 100-200 kalorii dziennie i dużo ćwiczę . Zdałam sobie sprawę ,że moje życie nie ma bez tego sensu . Czuje się słabo ale jestem szczęśliwa po raz pierwszy od dawna . Nie mogę się zważyć ,bo warunkiem terpai było to ,że rodzice schowają mi wagę .
niedziela, 6 marca 2016
54 kilo
Dawno mnie tu nie było . Waga wskazuje 54 kilo . Powinnam się cieszyć ale nie umiem . Ta waga mnie nie zadowala ,daleko jeszcze do mojego celu . Jem od 200 do 300 kalorii dziennie i pod koniec dnia i tak płacze ,że za dużo . Jest tyle dziewczyn które są grubsze niż ja ,a nie przeszkadza im to ,nie głodzą się ,nie wymiotują ,są normalnymi nastolatkami i mają normalne problemy . Dlaczego ja tak nie mogę ? Dziś czuje się źle ,kiedy zaczynam ćwiczyć kuje mnie serce i muszę czekać aż przestanie i tak cały czas . Zdałam sobie sprawę ,że niewiele osób czyta to co ja tutaj pisze co trochę mnie dołuje ale z drugiej strony pamiętam też o tym ,że założyłam tego bloga głównie dla siebie . Żeby pomieścić gdzieś moje myśli i uczucia ,bo moja mama ma tendencje do czytania mojego pamiętnika ,a zbyt inteligentna to ona nie jest i bloga za cholerę nie znajdzie nawet gdyby się o nim dowiedziała . Napisze jutro o ile będę miała dostęp do laptopa . Dobranoc ;)
sobota, 27 lutego 2016
ciężki dzień
Nie było mnie tu wczoraj . Nie dlatego ,że źle się odżywiałam ,wręcz przeciwnie . Wczorajszy bilans nie przekroczył 300 kcal . Nie było mnie przez brak czasu ,byłam wczoraj bardzo zabiegana ,a na dodatek byłam na łyżwach i basenie . Budząc się dzisiaj myślałam ,że kiedy pójdę się zważyć zobaczę liczbę 55 ,bo przecież po tak aktywnie spędzonym dniu i z uwagi ,że ważyłam wczoraj 56,3 właśnie tego się spodziewałam . Kiedy dziś stanęłam na wagę i pokazała mi 56,6 na początku pomyślałam ,że się zepsuła ale sprawdziłam ją dokładnie i działała dobrze . Dobre kilka minut siedziałam na płytkach w łazience i wyzywałam się od najgorszych ,chciałam się nawet pociąć ,później wyszłam i udawałam przed wszystkimi ,że dobrze się czuje . Już wczoraj jadąc samochodem z rodziną myślałam o tym wszystkim i zdałam sobie sprawę ,że mając głęboka depresję jak w moim przypadku ,ciężko się jest zmusić do ćwiczeń kiedy jedyne na co się ma ochotę to leżeć w łóżku albo jeść . Trzeba to robić wbrew sobie ale ze świadomością ,że tak jest lepiej ,bo kiedy zrezygnuje się z diety to jest tylko gorzej . Nienawiść do siebie mnie niszczy ,znowu mam myśli samobójcze i nie radzę sobie . Pozostaje mi jedynie nadzieja ,że schudnę i będzie lepiej .
BILANS :
- 100 g fileta z dorsza ( gotowany bez przypraw ) = 70 kcal
- 50 g gotowanego brokuła = 15 kcal
- baton fitness = 90 kcal
- jogurt truskawkowy 0% = 100 kcal
SUMA : 275 kcal
ĆWICZENIA :
- 30 min na skakance
- 40 min na trampolinie fitness
Mimo ,że bilans nie wygląda najgorzej ,a ja zrealizowałam plan ćwiczeń to czuje się fatalnie . Czuje się słaba w każdym znaczeniu tego słowa , Nie mam siły na nic . Znowu będę płakać przed snem ,a jutro udawać ,że jest idealnie ,grać wspaniałą córkę i siostrę ,która wciąż robi wszystko żeby ojciec ją zauważył . Boje się jutra ,boje się stanąć na wadze ,bo jeśli jutro moja waga się nie poprawi ,nie będę się powstrzymywać i najprawdopodobniej coś sobie zrobię . Nie zabije się ,a przynajmniej nie w najbliższym czasie ,jestem zbyt wielkim tchórzem . Zdaje sobie sprawę jak to brzmi ,że potrzebna mi pomoc ale z tym nic nie da się zrobić .Zaczęłam tu pisać z dwóch powodów ,chciałam gdzieś pomieścić moje myśli ,uczucia oraz dostać jakieś moralne wsparcie ,uznałam ,że wy mnie zrozumiecie .
środa, 24 lutego 2016
dzień bez ćwiczeń to zmarnowany dzień :(
Cześć :)
Już wieczór i zaraz idę spać . Wiem ,że wcześnie ale jeszcze niedawno chodziłam spać o 3 w nocy ,teraz się odchudzam i muszę spać więcej . Do tego biorę leki nasenne ,bo cierpię na bezsenność wiec to nawet lepiej :)
Bilans :
* śniadanie
- 220 g mleka 0% = 73 kcal
- 1 łyżka płatków owsianych ( 10 g ) = 37 kcal
* II śniadanie
- serek 0% jabłko - cynamon ( tutti ,140 g ) = 69 kcal
* obiad
- lekkie pieczywo chrupkie graham ,dwie kromki wasa ( 14 g ) = 48 kcal
SUMA = 225 kcal
Może bilans nie jest najgorszy ale nie ćwiczyłam dziś ,tylko brzuszki ,więc czuje się strasznie . Jutro to nadrobię ,dziś nie miałam na nic siły . Zrobiłam tylko obiad dla rodziny i jakieś drobne obowiązki w domu . Jutro jadę z rodziną na łyżwy ,trochę spale . Dopiero teraz zauważyłam ,że od jakichś dwóch tygodni nie jadłam mięsa . Jem tylko serki ,mleko 0% ,płatki owsiane .twarogi ,chleb wasa i warzywa bez przypraw . Jak już pewnie zauważyłyście interesuje się baletem :) więc będzie sporo zdjęć związanych z nim . Baletnice są niezwykłe ,piękne ,dobrze się ruszają i są takie chudziutkie . Zazdroszczę im ale zapracowały sobie na to ,niczego nie dostały na tacy . Ja też będę tak pracować na swoją wagę ,będzie ciężko ale warto . Za kilka tygodni podziękuje sobie ,że się nie poddałam i osiągnęłam cel ,wtedy uniknę cierpienia .
Trzymajcie kciuki słoneczka ,ja za was trzymam ;)
PS : Dziękuję za komentarz ,to wiele daje :)
Już wieczór i zaraz idę spać . Wiem ,że wcześnie ale jeszcze niedawno chodziłam spać o 3 w nocy ,teraz się odchudzam i muszę spać więcej . Do tego biorę leki nasenne ,bo cierpię na bezsenność wiec to nawet lepiej :)
Bilans :
* śniadanie
- 220 g mleka 0% = 73 kcal
- 1 łyżka płatków owsianych ( 10 g ) = 37 kcal
* II śniadanie
- serek 0% jabłko - cynamon ( tutti ,140 g ) = 69 kcal
* obiad
- lekkie pieczywo chrupkie graham ,dwie kromki wasa ( 14 g ) = 48 kcal
SUMA = 225 kcal
Może bilans nie jest najgorszy ale nie ćwiczyłam dziś ,tylko brzuszki ,więc czuje się strasznie . Jutro to nadrobię ,dziś nie miałam na nic siły . Zrobiłam tylko obiad dla rodziny i jakieś drobne obowiązki w domu . Jutro jadę z rodziną na łyżwy ,trochę spale . Dopiero teraz zauważyłam ,że od jakichś dwóch tygodni nie jadłam mięsa . Jem tylko serki ,mleko 0% ,płatki owsiane .twarogi ,chleb wasa i warzywa bez przypraw . Jak już pewnie zauważyłyście interesuje się baletem :) więc będzie sporo zdjęć związanych z nim . Baletnice są niezwykłe ,piękne ,dobrze się ruszają i są takie chudziutkie . Zazdroszczę im ale zapracowały sobie na to ,niczego nie dostały na tacy . Ja też będę tak pracować na swoją wagę ,będzie ciężko ale warto . Za kilka tygodni podziękuje sobie ,że się nie poddałam i osiągnęłam cel ,wtedy uniknę cierpienia .
Trzymajcie kciuki słoneczka ,ja za was trzymam ;)
PS : Dziękuję za komentarz ,to wiele daje :)
wtorek, 23 lutego 2016
mogło być lepiej ;/
Dziś nie zjadłam więcej niż 300 kcal ale mogło być lepiej ,bo nie ćwiczyłam dziś jeszcze ale mimo tej godziny zamierzam jeszcze to zrobić żeby poczuć się lepiej ,sporo się ruszałam więc może nie jest najgorzej . Wiem ,że dopiero dziś założyłam bloga i do końca nie nie znacie ale nie bójcie się pisać ;) to zawsze daje jakieś wsparcie . Sporo już wiem i byłam na nie jednaj diecie więc możecie śmiało pytać lub zapraszać na swoje blogi ,obiecuje odwiedzić i zostawić komentarz ;) . Dziś jeszcze nie dodam bilansu ale od jutra to będę robić .
coś na początek ;)
Mój pseudonim to Julka . Mam 16 lat i duży problem z odchudzaniem . To mój pierwszy blog i mam nadzieje ,że będziecie wyrozumiałe ;) . Mój problem z moim wyglądem zaczął się tak naprawdę kiedy byłam jeszcze w podstawówce . Zakładanie bluz żeby zakryć wielki brzuch ,zajmowanie ławek jak najbardziej z tyłu żeby jak najmniej osób miało widok na moją osobę ,ciągłe wyzwiska ze strony rówieśników i podłe docinki rodziny . Byłam w tym tak naprawdę sama ,nie miałam przyjaciół ani nikogo komu mogłabym się wyżalić . Dorastałam i zaczęłam dostrzegać rzeczy ,których wcześniej nie dostrzegałam . Przemoc fizyczna i psychiczna ze strony ojca ,który chociaż jest policjantem to pił i imprezował ,a kiedy wracał wyżywał się na rodzinie . Siniaki na ciele i płacz . Nikt ze szkoły nie wiedział ,że tak cierpię . Pod wpływem sytuacji w domu zaczęłam się zmieniać z niewinnej i grzecznej dziewczynki w pyskatą nastolatkę ,która nie mówi o swoich uczuciach i problemach . W końcu znalazłam przyjaciół ,poszłam do gimnazjum z prawie całą klasą z podstawówki . Zaczęło się okaleczanie ciała żeby znaleźć ulgę . Nie mogłam znieść rzeczywistości ,tego ,że ojciec patrzy na mnie jakbym mu coś zrobiła ,jakby mnie nie chciał . Matka myślała tylko o sobie ,o swoim cierpieniu ,nikt nie brał pod uwagę tego że ja też ciepię . Często przychodziłam do szkoły z płaczem albo z worami pod oczami kiedy moi rodzice wyzywali się w nocy i mama chodziła spać do mnie . Dowiedziałam się wiele rzeczy których nie powinnam wiedzieć . Słuchałam od mamy że gdyby nie ja i mój młodszy brat to ny się zabiła . Mama chodziła do psychologa i psychiatry ,często była na mocnych lekach . Ojciec pił i nie widział jak krzywdzi tym rodzinę ,albo maił to gdzieś . Tak minęły mi dwa lata w gimnazjum . W połowie drugiego roku moi rodzice dowiedzieli się od szkolnej higienistki ,że się kaleczę ,zapisali mnie do psychologa ,ojciec ograniczył picie i próbował traktować mnie normalnie . Można by pomyśleć ,że teraz już wszystko powinno być dobrze ,nic bardziej mylnego . Terapia u psychologa nie pomagała ,zaczęłam się odchudzać ,stosować najpierw diety takie jak dieta dukana i podobne . To mi nie wystarczyło ,zaczęłam szukać sposobów na szybsze i skuteczniejsze chudnięcie . Ograniczyłam jedzenie . Sprawdzałam na internecie jakich produktów unikać ,które są dobre na diecie ,poznałam kaloryczność niemal wszystkich produktów na pamięć ,skład białka ,tłuszczu . Zaczęłam coraz mniej jeść ,ograniczyłam się do 300 kalorii na dzień . Waga szybko leciała w dół . Moja mama wiedziała ,że potrafię nie zjeść nawet nic ale nie obchodziło jej to . w końcu doszłam do takiego momentu ,że z 66 kilo zrobiło się 52 w miesiąc . Moja psycholog i rodzice zaczęli się martwić . Znalazłam przyjaciół z którymi zdarzało mi się imprezować już wcześniej ale jeszcze wtedy nie łączyło nas nic więcej . Zaczęłam się z nimi coraz częściej widywać . Szczególnie Kinga zdobyła moje serce ( nie nie jestem lesbijką ;) ) Zdarzyło mi się mdleć ,rano nie miałam siły żeby wstać . Zaczęłam jeść . Z początku waga była ta sama jednak już po paru dniach zauważyłam ,że przytyłam . Byłam tak zdołowana ,że jadam dalej . Zaczęłam słyszeć od mamy ,że powinnam ograniczyć jedzenie ,że przytyłam i jestem gruba . Moje myśli samobójcze wróciły ze zdwojoną siłą . Dochodziło do sytuacji kiedy nie szłam do szkoły tylko dlatego ,że nie chciałam żeby ktoś zobaczył jak przytyłam . Było ze mną coraz gorzej . Pani psycholog zdecydowała ,że skieruje mnie do psychiatry i on przypisze mi leki . Psychiatra stwierdził ,że najlepszym wyjściem jest oddział psychiatryczny dla młodzieży . Trafiłam tam . Błagałam mamę żeby mnie stamtąd zabrała . To miejsce to koszmar i nie chce wrócić tam nigdy więcej . Zrezygnowałam z terapii u psychologa . Dalej spotykałam się ze znajomymi z którymi zaczęłam pic ,palić . Rodzice parę razy złapali mnie kiedy byłam nietrzeźwa . Wciąż słyszałam ,że jestem gruba lub żebym przestała jeść ,bo nie zmieszczę się w spodnie , Znalazłam blogi pro ana ,poczytałam trochę o tym i postanowiłam założyć bloga żeby nie być z tym sama . Nie jestem motylkiem ,nie chce anoreksji ,już raz się o nią otarłam ale desperacko pragnę schudnąć i liczę na waszą pomoc . Chodzi mi o zwykłe wsparcie ,chce czuć ,że nie jestem sama . Zaczęłam się odchudzać i dziś ważę już 56 kilo przy wzroście 165 . Tą wagę osiągnęłam w niecałe dwa tygodnie ,zaczynałam od 65 kilo . Liczę na was słoneczka ;)
Subskrybuj:
Posty (Atom)