wtorek, 28 czerwca 2016

Na szybko :/

Dzisiaj rano dowiedziałam się ,że mama wraca ze szpitala i to jeszcze dziś . Nie wiem co zrobię kiedy wróci ,zauważy ,że nie jem i zacznie mnie zmuszać . Na razie próbuje o tym nie myśleć . Nie spałam tej nocy ,bo wczoraj opiłam się czarnej kawy ,bo podobno dobrze działa na metabolizm . To chyba nie było najlepsze rozwiązanie ,bo metabolizm zwalnia kiedy człowiek jest zmęczony i nie wyspany . Po prostu postaram się dziś dużo ćwiczyć i pójdę wcześniej spać . No chyba ,że będę miała dziś awanturę to zamiast spać pójdę odreagować spacerem do późna . Widzę zmiany w moim wyglądzie ,kiedy nawet przez grube ubranie dotknę pleców w miejsce żeber czuć je dość wyraźnie ,dłonie są smuklejsze i wydać na nich każdą kość i żyłę ,między nogami przerwa się coraz bardziej powiększa ,a kości obojczykowe i biodrowe są dobrze zarysowane . Czuje się słabo ale jestem szczęśliwa ( w mojej głowie brzmiało to mniej dziwnie i psychicznie ) . Zdaje sobie sprawę ,że nikt nie rozumie ( przynajmniej nie z mojego otoczenia ) co mną kieruje . Mówią ,że powinnam zacząć jeść ,że już ich to denerwuje ,wtedy zaciskam szczękę i próbuje się nie rozpłakać . Czy oni kurwa myślą ,że ja bym nie chciała sobie zjeść kebaba ,pizzy ,frytek czy chociażby wypić jakiś sok ? Otóż chciałbym jednak samo zjedzenie nie stanowi problemu ,problemem jest to co dzieje się ze mną po zjedzeniu . Kiedyś powiedziałam mojej przyjaciółce ,że chciałbym zjeść ale nie mogę ,a ona na to ,że mogę tylko nie chce . Dla nich to jest takie proste . Już nigdy więcej nie zwróciłam się do mniej z żadnym problem . Oni nie rozumieją problemu jakim są zaburzenia odżywiania . Zabawne jest to ,że kiedy kogoś najbardziej potrzebujesz to najczęściej nie ma przy tobie nikogo ,a kiedy ktoś z twoich "przyjaciół" ma problem doskonale wie gdzie się z nim udać i musisz wysłuchiwać jakie to on/ona ma zjebane życia ,bo np. chłopak utrzymuje kontakt ze swoją byłą albo zerwała z chłopakiem i teraz jest zła ,bo on nie płacze za nią tylko spędza czas z koleżankami . Coraz bardziej wątpię w to czy prawdziwa przyjaźń istnieje poza ekranami i książkami . Czasami mi się wydaje ,że do szczęścia nie są mi wcale potrzebni żadni ludzie ,tylko dobra książka ,ciepły koc i herbata . Jestem typem imprezowiczki ( która niestety od pewnego czasu już nie pije ) ale cenie sobie samotność . Nie mogę jednak zostawiać sama ,bo wtedy nie jest ze mną dobrze ,zbyt wiele myśli napływa wtedy do mojej głowy . Szukam celu w swoim życiu ,coś co by mnie pochłonęło i pozwoliło oderwać się od odchudzania chociaż podświadomie tego nie chce . Chciałabym iść w kierunku medycyny ,niezwykle mnie to interesuje . Zastanawiam się jak ja wpadłam w to gówno . Chyba zaczęło się od tego ,że chciałam schudnąć ,miałam dość rodziny która ciągle wypomina mi moją wagę i problemy w domu ,myślałam ,że jeśli uda mi się schudnąć to będę miała chociaż jedną rzecz pod kontrolą . Niestety nic nie miałam pod kontrolą . Mama sama kupowała mi produkty ,a podświadomie liczyłam na to ,że zachowa się jak matka i powie mi ,że moje zachowanie jest nierozsądne ale ona nawet kiedy mdlałam z głodu ( dużo schudłam ale wyglądam w miarę normalnie ) potrafiła mi powiedzieć o 19 żebym lepiej nie jadła już tego jabłka ,bo sobie zaszkodzę . Sama przyczyniła się do mojej choroby ,ona i tato . Słyszałam tylko żebym czasami nie wylądowała w szpitalu ,bo będzie wstyd . Chciałam schudnąć tak dużo żeby błagali żebym zaczęła jeść . Chyba mi się udało ale kosztem samej siebie . Mimo to ,że czasami czuje ,że chciałbym być jak jedna z tych krągłych dziewczyn które jedzą i nie przejmują się ,że mogą przytyć to kiedy głębiej się zastanowię to dochodzę do wniosku ,że nie potrafiłabym tak żyć . Kiedyś chciałam spróbować ale mimo szczerych chęci i obiecywania siebie ,że będę się zdrowo odżywiać i dużo ćwiczyć to nie minął nawet dzień ,a ja już wisiałam na toalecie płacząc i obiecując sobie ,że więcej sobie tego nie zrobię . Wiem ,że to mi nie przejdzie . Nie wyobrażam sobie żyć bez tego chociaż doskonale wiem jak niszczę tym samą sobie . To obecnie jedyna rzecz która daje mi szczęście i umożliwia jako takie funkcjonowanie .

piątek, 24 czerwca 2016

2:20 ,a ja dalej nie śpię :/



 Nie udało mi się jeszcze zasnąć i z tej okazji postanowiłam (jako ,że się nudzę) dodać kilka zdjęć . Te zdjęcia nie są moje ,niektóre pochodzą z grafiki ,a niektóre znalazłam przeglądając tumblr . Dziewczyna nazywa się Hannah Pixie Snowdon ,teraz już chyba Sykes :) .
 

Trzeci dzień i prośba ...

Trzeci dzień dobiegł końca . Nie podam dziś tego co zjadłam ale dbałam o to żeby nie było więcej niż 200-300 kcal . Może od jutra będę podawać bilanse ,zobaczymy . Byłam dziś biegać i pływałam w basenie ,jest dość duży ,a ja uwielbiam pływać i jestem w tym dość dobra ( chyba moja jedyna umiejętność ) . Chciałam was prosić o podawanie linków do swoich blogów ,chętnie zajrzę i zostawię komentarz ,ciężko mi znaleźć blogi prowadzone teraz . To dla mnie ważne ,to daje taki mały zastrzyk energii do działania chociaż mam silną wolę i raczej nie zdarzają mi się dni kiedy nie umiem zapanować nad tym co jem . Jest 1:49 ,jeśli wy też nie śpicie ,bo coś siedzi wam w głowie tak jak mi to życzę wam dobrej nocy :) ,musimy się wyspać ,bo metabolizm wtedy lepiej działa ( i broń boże nie idźcie teraz po szklankę mleka żeby zasnąć ;P ) .

czwartek, 23 czerwca 2016

Dlaczego mnie nie było ?

No więc tak ... Dużo się ostatnio wydarzyło przez ten czas . Osiągnęłam wagę 51 kilo . Przyjechała do mnie wtedy babcia ( nie za bardzo lubiana ) ,nie chciałam nic jeść więc zadzwoniła po karetkę i tak oto zjawili się w 10 minut podczas których krzyczałam ,płakałam i przeklinałam i tą starą babę i moją mamę która jej na to pozwoliła . Kiedy przyjechali chcieli mnie zabrać do szpitala ale podpisałam karteczkę ,że nie wyrażam na to zgody . Podobno miałam takie prawo ale powiedzieli mi też ,że następnym razem nie będzie negocjacji . Do końca dnia siedziałam w pokoju i próbowałam mieć to wszystko w czterech literach . Następnego dnia rano mama i babcia zabrały mnie na badania chociaż broniłam się przed tym rękami i nogami . Na pobieraniu krwi pojawiły się pewne problemy ,nie mam żadnej żyły ,a przez odchudzanie było z tym jeszcze gorzej . Chyba nie było w tedy miejsca na moich rękach gdzie nie została wbita igła . Musieli mnie kłuć w dłoń ,a ,że na zajęciach wf strasznie poobijałam sobie owe dłonie bolało jak cholera . Zwykle trzeba na prawdę sporo żeby doprowadzić mnie do łez ,a wtedy płakałam jak dziecko ,bo kręciły tą igłą ba wszystkie strony . Bardzo szybko krzepła mi krew więc odkręciły strzykawkę i próbowały zrobić żeby z igły leciało . Miałam dość . Kiedy wyszłam z punktu pobierania krwi wyglądałam jakbym uciekła z rzeźni . Ręce posiniaczone ,pełno plastrów ,rozmyty makijaż i krew na bucie . Czułam się fatalnie i myślałam ,że gorzej już być nie może ale babcia i mama musiały mnie zaskoczyć . W drodze do domu wstąpiły do sklepu i kupiły mi dużą butelkę Kubusia i bułkę graham . Kiedy kazały mi to zjeść myślałam ,że eksploduje . O ile to możliwe nienawidziłam je jeszcze bardziej . Prosiłam ,krzyczałam ,płakałam ale nic nie przynosiło rezultatów . Nie zjadłam tego do momentu kiedy zagroziły mi ,że albo to zjem albo wracam do szpitala psychiatrycznego . Jedząc tą bułkę praktycznie dusiłam się łzami . Chciałam umrzeć . Później było już tylko gorzej . To było najgorsze parę dni w moim życiu . Pojechaliśmy do ośrodka gdzie leczy się zaburzenia odżywiania ,znowu dali mi wybór ,albo chodzę na terapię do pani która leczy zaburzenia odżywiania albo jadę na turnus do Malawy dla dziewczyn z anoreksją i bulimią . Wolałam chodzić na terapię co wiązało się również z opieką dietetyczki też z tego ośrodka . Pani na pierwszej sesji uznała ,że mam anoreksję . Nie uwierzyłam jej ,chociaż ona ma do czynienia z takimi osobami . Przecież jestem za gruba na anorektyczkę i na nic zdały się jej tłumaczenia ,że na początku anorektyczka nie musi być bardzo chuda . I tak oto przez parę tygodni chodziłam na sesje i do dietetyczki która ustaliła mi dietę po której miałam nie przytyć ale też nie chudnąć . Dwa dni temu moja mama trafiła do szpitala . Zobaczyłam w tym nieszczęściu szanse na zrzucenie kilka kilo . Ojciec nie pilnuje mnie z jedzeniem ,a mama jest w szpitalu co oznacza ,że od dwóch dni jestem na diecie . Czuje się wspaniale ,jem po 100-200 kalorii dziennie i dużo ćwiczę . Zdałam sobie sprawę ,że moje życie nie ma bez tego sensu . Czuje się słabo ale jestem szczęśliwa po raz pierwszy od dawna . Nie mogę się zważyć ,bo warunkiem terpai było to ,że rodzice schowają mi wagę .