sobota, 27 lutego 2016

ciężki dzień

Nie było mnie tu wczoraj . Nie dlatego ,że źle się odżywiałam ,wręcz przeciwnie . Wczorajszy bilans nie przekroczył 300 kcal . Nie było mnie przez brak czasu ,byłam wczoraj bardzo zabiegana ,a na dodatek byłam na łyżwach i basenie . Budząc się dzisiaj myślałam ,że kiedy pójdę się zważyć zobaczę liczbę 55 ,bo przecież po tak aktywnie spędzonym dniu i z uwagi ,że ważyłam wczoraj 56,3 właśnie tego się spodziewałam . Kiedy dziś stanęłam na wagę i pokazała mi 56,6 na początku pomyślałam ,że się zepsuła ale sprawdziłam ją dokładnie i działała dobrze . Dobre kilka minut siedziałam na płytkach w łazience i wyzywałam się od najgorszych ,chciałam się nawet pociąć ,później wyszłam i udawałam przed wszystkimi ,że dobrze się czuje . Już wczoraj jadąc samochodem z rodziną myślałam o tym wszystkim i zdałam sobie sprawę ,że mając głęboka depresję jak w moim przypadku ,ciężko się jest zmusić do ćwiczeń kiedy jedyne na co się ma ochotę to leżeć w łóżku albo jeść . Trzeba to robić wbrew sobie ale ze świadomością ,że tak jest lepiej ,bo kiedy zrezygnuje się z diety to jest tylko gorzej . Nienawiść do siebie mnie niszczy ,znowu mam myśli samobójcze i nie radzę sobie . Pozostaje mi jedynie nadzieja ,że schudnę i będzie lepiej .

BILANS : 
- 100 g fileta z dorsza ( gotowany bez przypraw ) = 70 kcal
- 50 g gotowanego brokuła = 15 kcal 
- baton fitness = 90 kcal 
- jogurt truskawkowy 0% = 100 kcal 
SUMA : 275 kcal 

ĆWICZENIA :
- 30 min na skakance 
- 40 min na trampolinie fitnes

Mimo ,że bilans nie wygląda najgorzej ,a ja zrealizowałam plan ćwiczeń to czuje się fatalnie . Czuje się słaba w każdym znaczeniu tego słowa , Nie mam siły na nic . Znowu będę płakać przed snem ,a jutro udawać ,że jest idealnie ,grać wspaniałą córkę i siostrę ,która wciąż robi wszystko żeby ojciec ją zauważył . Boje się jutra ,boje się stanąć na wadze ,bo jeśli jutro moja waga się nie poprawi ,nie będę się powstrzymywać i najprawdopodobniej coś sobie zrobię . Nie zabije się ,a przynajmniej nie w najbliższym czasie ,jestem zbyt wielkim tchórzem . Zdaje sobie sprawę jak to brzmi ,że potrzebna mi pomoc ale z tym nic nie da się zrobić .Zaczęłam tu pisać z dwóch powodów ,chciałam gdzieś pomieścić moje myśli ,uczucia oraz dostać jakieś moralne wsparcie ,uznałam ,że wy mnie zrozumiecie . 

środa, 24 lutego 2016

dzień bez ćwiczeń to zmarnowany dzień :(

Cześć :)

Już wieczór i zaraz idę spać . Wiem ,że wcześnie ale jeszcze niedawno chodziłam spać o 3 w nocy ,teraz się odchudzam i muszę spać więcej . Do tego biorę leki nasenne ,bo cierpię na bezsenność wiec to nawet lepiej :)

Bilans : 

* śniadanie 
- 220 g mleka 0% = 73 kcal 
- 1 łyżka płatków owsianych  ( 10 g ) = 37 kcal 
* II śniadanie 
- serek 0% jabłko - cynamon  ( tutti ,140 g ) = 69 kcal 
* obiad  
- lekkie pieczywo chrupkie graham ,dwie kromki wasa  ( 14 g ) = 48 kcal 
SUMA =   225 kcal  

Może bilans nie jest najgorszy ale nie ćwiczyłam dziś ,tylko brzuszki ,więc czuje się strasznie . Jutro to nadrobię ,dziś nie miałam na nic siły . Zrobiłam tylko obiad dla rodziny i jakieś drobne obowiązki w domu . Jutro jadę z rodziną na łyżwy ,trochę spale . Dopiero teraz zauważyłam ,że od jakichś dwóch tygodni nie jadłam mięsa . Jem tylko serki ,mleko 0% ,płatki owsiane .twarogi ,chleb wasa i warzywa bez przypraw . Jak już pewnie zauważyłyście interesuje się baletem :) więc będzie sporo zdjęć związanych z nim . Baletnice są niezwykłe ,piękne ,dobrze się ruszają i są takie chudziutkie . Zazdroszczę im ale zapracowały sobie na to ,niczego nie dostały na tacy . Ja też będę tak pracować na swoją wagę ,będzie ciężko ale warto . Za kilka tygodni podziękuje sobie ,że się nie poddałam i osiągnęłam cel ,wtedy uniknę cierpienia .

 Trzymajcie kciuki słoneczka ,ja za was trzymam ;)

PS  : Dziękuję za komentarz ,to wiele daje :)



wtorek, 23 lutego 2016

mogło być lepiej ;/

Dziś nie zjadłam więcej niż 300 kcal ale mogło być lepiej ,bo nie ćwiczyłam dziś jeszcze ale mimo tej godziny zamierzam jeszcze to zrobić żeby poczuć się lepiej ,sporo się ruszałam więc może nie jest najgorzej . Wiem ,że dopiero dziś założyłam bloga i do końca nie nie znacie ale nie bójcie się pisać ;) to zawsze daje jakieś wsparcie . Sporo już wiem i byłam na nie jednaj diecie więc możecie śmiało pytać lub zapraszać na swoje blogi ,obiecuje odwiedzić i zostawić komentarz ;) . Dziś jeszcze nie dodam bilansu ale od jutra to będę robić .

coś na początek ;)

Mój pseudonim to Julka . Mam 16 lat i duży problem z odchudzaniem . To mój pierwszy blog i mam nadzieje ,że będziecie wyrozumiałe ;) . Mój problem z moim wyglądem zaczął się tak naprawdę kiedy byłam jeszcze w podstawówce . Zakładanie bluz żeby zakryć wielki brzuch ,zajmowanie ławek jak najbardziej z tyłu żeby jak najmniej osób miało widok na moją osobę ,ciągłe wyzwiska ze strony rówieśników i podłe docinki rodziny . Byłam w tym tak naprawdę sama ,nie miałam przyjaciół ani nikogo komu mogłabym się wyżalić . Dorastałam i zaczęłam dostrzegać rzeczy ,których wcześniej nie dostrzegałam . Przemoc fizyczna i psychiczna ze strony ojca ,który chociaż jest policjantem to pił i imprezował ,a kiedy wracał wyżywał się na rodzinie . Siniaki na ciele i płacz . Nikt ze szkoły nie wiedział ,że tak cierpię . Pod wpływem sytuacji w domu zaczęłam się zmieniać z niewinnej i grzecznej dziewczynki w pyskatą nastolatkę ,która nie mówi o swoich uczuciach i problemach . W końcu znalazłam przyjaciół ,poszłam do gimnazjum z prawie całą klasą z podstawówki . Zaczęło się okaleczanie ciała żeby znaleźć ulgę . Nie mogłam znieść rzeczywistości ,tego ,że ojciec patrzy na mnie jakbym mu coś zrobiła ,jakby mnie nie chciał . Matka myślała tylko o sobie ,o swoim cierpieniu ,nikt nie brał pod uwagę tego że ja też ciepię . Często przychodziłam do szkoły z płaczem albo z worami pod oczami kiedy moi rodzice wyzywali się w nocy i mama chodziła spać do mnie . Dowiedziałam się wiele rzeczy których nie powinnam wiedzieć . Słuchałam od mamy że gdyby nie ja i mój młodszy brat to ny się zabiła . Mama chodziła do psychologa i psychiatry ,często była na mocnych lekach . Ojciec pił i nie widział jak krzywdzi tym rodzinę ,albo maił to gdzieś . Tak minęły mi dwa lata w gimnazjum . W połowie drugiego roku moi rodzice dowiedzieli się od szkolnej higienistki ,że się kaleczę ,zapisali mnie do psychologa ,ojciec ograniczył picie i próbował traktować mnie normalnie . Można by pomyśleć ,że teraz już wszystko powinno być dobrze ,nic bardziej mylnego . Terapia u psychologa nie pomagała ,zaczęłam się odchudzać ,stosować najpierw diety takie jak dieta dukana i podobne . To mi nie wystarczyło ,zaczęłam szukać sposobów na szybsze i skuteczniejsze chudnięcie . Ograniczyłam jedzenie . Sprawdzałam na internecie jakich produktów unikać ,które są dobre na diecie ,poznałam kaloryczność niemal wszystkich produktów na pamięć ,skład białka ,tłuszczu . Zaczęłam coraz mniej jeść ,ograniczyłam się do 300 kalorii na dzień . Waga szybko leciała w dół . Moja mama wiedziała ,że potrafię nie zjeść nawet nic ale nie obchodziło jej to . w końcu doszłam do takiego momentu ,że z 66 kilo zrobiło się 52  w miesiąc . Moja psycholog i rodzice zaczęli się martwić . Znalazłam przyjaciół z którymi zdarzało mi się imprezować już wcześniej ale jeszcze wtedy nie łączyło nas nic więcej . Zaczęłam się z nimi coraz częściej widywać . Szczególnie Kinga zdobyła moje serce ( nie nie jestem lesbijką ;) ) Zdarzyło mi się mdleć ,rano nie miałam siły żeby wstać . Zaczęłam jeść . Z początku waga była ta sama jednak już po paru dniach zauważyłam ,że przytyłam . Byłam tak zdołowana ,że jadam dalej . Zaczęłam słyszeć od mamy ,że powinnam ograniczyć jedzenie ,że przytyłam i jestem gruba . Moje myśli samobójcze wróciły ze zdwojoną siłą . Dochodziło do sytuacji kiedy nie szłam do szkoły tylko dlatego ,że nie chciałam żeby ktoś zobaczył jak przytyłam . Było ze mną coraz gorzej . Pani psycholog zdecydowała ,że skieruje mnie do psychiatry i on przypisze mi leki . Psychiatra stwierdził ,że najlepszym wyjściem jest oddział psychiatryczny dla młodzieży . Trafiłam tam . Błagałam mamę żeby mnie stamtąd zabrała . To miejsce to koszmar i nie chce wrócić tam nigdy więcej . Zrezygnowałam z terapii u psychologa . Dalej spotykałam się ze znajomymi z którymi zaczęłam pic ,palić . Rodzice parę razy złapali mnie kiedy byłam nietrzeźwa . Wciąż słyszałam ,że jestem gruba lub żebym przestała jeść ,bo nie zmieszczę się w spodnie , Znalazłam blogi pro ana ,poczytałam trochę o tym i postanowiłam założyć bloga żeby nie być z tym sama . Nie jestem motylkiem ,nie chce anoreksji ,już raz się o nią otarłam ale desperacko pragnę schudnąć i liczę na waszą pomoc . Chodzi mi o zwykłe wsparcie ,chce czuć ,że nie jestem sama . Zaczęłam się odchudzać i dziś ważę już 56 kilo przy wzroście 165 . Tą wagę osiągnęłam w niecałe dwa tygodnie ,zaczynałam od 65 kilo . Liczę na was słoneczka ;)